Okazyjna wizyta w aptece (bez znaczenia jakiej) dość często przyprawia nas o palpitacje serca i to wcale nie z powodu jakichś niewyjaśnionych emocji ale czystego stresu wywołanego wysokimi cenami leków.Nie sposób jest ukryć, że ceny leków, zwłaszcza tych nierefundowanych, reklamowanych i pokazywanych co 20 minut w telewizji są szalenie wysokie.
Wykupienie wszystkich potrzebnych nam leków, które wypisał lekarz zazwyczaj potrafi porządnie nadszarpnąć domowy budżet.
Często machamy na to ręką, mówiąc: cóż- nasze zdrowie jest najcenniejsze i nie wolno na nim za bardzo oszczędzać, co każdy doskonale wie sam. Ale są metody, by chociaż trochę ograniczyć denerwujące wydatki w aptekach, zyskując pieniądze na inne cele. Wystarczy przecież udac się po radę do farmaceuty i spytać o tzw tańsze zamienniki leków, które z roku na rok są coraz bardziej popularne.
Odpowiedniki popularnych, dobrze reklamowanych i przez to szalenie drogich leków to leki, które zawierają identyczną ilość tzw substancji czynnej, jak leki oryginalne, ale kosztują o wiele mniej. Jak jest to możliwe?
To proste: firma farmaceutyczna, która produkuje odpowiednik nie wydała na jego kampanię reklamową 20 mln złotych, więc i cena tego leku jest niższa, bo firma nie musi odbijac sobie jej wysokości za koszty reklamy. Oczywiste? No jasne! I dlatego nie bądź osłem – kupuj zamienniki leków, bo to się opłaca.
No… chyba, że masz za dużo pieniędzy i bardziej niż działanie leku i oszczędności cenisz sobie nazwę zasłyszaną w reklamie
Wszystko fajnie, ale są choroby, czy może raczej schorzenia na które nie pomogą ani leki ani zamienniki leków – mówię tu oczywiście o migrenie, którą jedni lekceważą, a inni wręcz „umierają” w trakcie jej trwania.
Bóle migrenowe (można o nich poczytać na http://migrenicy.pl ) to taki typ „choroby” na które może być 100 leków, a na końcu okaże się, że w naszym konkretnym przypadku pomoże 1 albo 2…