Rosjanie w Zakopanem

Pod Tatrami nastrojowo jest w pewnym sensie do połowy stycznia, albowiem są w dalszym ciągu święta bożonarodzeniowe celebrowane w obrządku prawosławnym w starym kościółku na Pęksowym Brzyzku przy ulicy Kościeliskiej w Zakopcu. To wszystko za przyzwoleniem diecezji krakowskiej, jako ukłon w kierunku gości ze Wschodu – Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, którzy upodobali sobie na ten czas Tatry i Zakopiec.
Sezon zimowy w górach dlatego trwa.  Między Nowym Rokiem a feriami nie ma przysłowiowej przerwy, jak to bywało kiedyś. Chyba że pojawiają się problemy typu wiza, ewentualnie zakłócanie za wschodnią granicą.  A wówczas nasi prawosławni sąsiedzi  – jak to miało miejsce w 2008 roku na skutek dołka ekonomicznego – licznie wycofują się z rezerwacji w pensjonatach i kwaterach. Gazdowie wtedy obrywają konkretnie po portfelu, ale wszystko można na tatrzańskiej ziemi przetrzymać. W 2007 roku pojawiły się  kłopoty z wizami dla naszych wschodnich turystów. Wizy nie były tanie a do tego trzeba było odpokutować swoje w kilometrowych kolejkach po ową, by być w stanie nacieszyć się świętami w naszych górach plus inne atrakcje, typu jazda saniami z pochodniami, watry góralskie, wypady z Zakopanego do Krakowa itd. Smaczek na turystów ze wschodu urósł po roku 2006, dlatego że poprzedni sezon był niesłychanie udany – na Krupówkach rozlegały się głównie akcenty rosyjskie, ukraińskie i białoruskie.  Słowem w Zakopanem gawari tylko pa ruskie.Wschodni turyści są zamożni na tyle, by rozkoszować się głównie atrakcjami zimowymi na wyższym poziomie. Zbytek na pewno nie jest im obcy.  Sunąc Krupówkami Rosjanki paradnie prezentują wyłącznie oryginalne fatałaszki, również ekstra sprzęt narciarski. Zaś ulicami Zakopanego „wschodniacy” poruszają się nieźle najnowszymi furami – aż z trudem dać wiarę, że jakiś krajowy kryzys może zrazić takich gości.Ponoć dwadzieścia pięć procent turystów to świętujący w obrządku wschodnim pod Giewontem. Szkoda jedynie, że nie dopisał śnieg – on wszak nie ma kłopotu z wizą na Podhalu!